Opracowanie: Marta Markowska
Tytuł: „Wyklęci. Podziemie zbrojne 1944-1963"



Witold Sieczkowski „Biały” (komendant Żandarmerii Okręgu Mazowsze NZW) w rozkazie do żołnierzy:

Niedopuszczalne jest zwalnianie szpicli – za najmniejsze wykolejenie likwidować.
Nie wolno wchodzić na żadne zabawy.
Każdy żołnierz „demokratyczny”, który jest politycznym, powinien być zlikwidowany.
Dbać o czystość broni, by była niezawodna.

Mp., 17 lutego 1949 [67]



Ppor. Edward Taraszkiewicz „Żelazny”:

Z kapitanem „Uskokiem” i „Wiktorem” udaliśmy się na spotkanie dowódców oddziałów, które miało się odbyć w kolonii Łuszczów. [...] O czwartej rano zostaliśmy otoczeni przez batalion KBW i UB – wyłamali drzwi i weszli do budynku [...]. Pierwszych położyliśmy z broni, potem rzuciliśmy przez okna pięć granatów i wyskoczyliśmy przez tylne okno. Tylko dzięki Opatrzności Bożej i ciemności udało nam się wycofać bez strat.

[...]

Jakoś z wielką biedą przesiedzieliśmy na polu koło Krzesimowa, w małych, niepozornych krzakach nad rzeką. Wieczorem wstąpiliśmy głodni do domu w pobliżu, aby się pożywić, bo do kryjówki było 12 kilometrów. Było tam jakieś podejrzane towarzystwo, pachnące „demokratyzmem”.
Dla pewności postanowiłem tych ludzi zrewidować. Przy jednym z nich znalazłem pistolet TT w doskonałym stanie. Jak się potem okazało z dokumentów, był to starszy sierżant podchorąży z [...] MO w Lublinie, którego potem rozwaliliśmy.

Powiat Lublin, 2 kwietnia 1949 [93]





Kpt. Zdzisław Broński „Uskok” w dzienniku:

Lawina nieszczęść nieubłaganie nas dosięga i pochłania ofiary. Tym razem wszyscy trzej: „Wiktor”, „Żelazny” i ja wyszliśmy cało, lecz jakaś tragedia stała się u „Strzały”, a może i u „Lalusia”. Bliższych szczegółów o ich losach nie znam, ale obawiam się najgorszego.

Łuszczów, 5 kwietnia 1949 [13]



Płk Jerzy Siedlecki (p.o. naczelnika Wydziału ds. Funkcjonariuszy MBP) w raporcie do Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego:

W nocy 30/31 marca 1949 PUBP w Krasnymstawie uzyskał wiadomość, że w zabudowaniach jednego z gospodarzy zakwaterowało dwóch bandytów. W związku z powyższym wspólnie z Komendą Powiatową MO zorganizowano akcję, w wyniku której wspomniani bandyci zostali ujęci, a jeden z nich podczas próby ucieczki ranny. 31 marca PUBP Krasnystaw stwierdził, iż zatrzymanymi są członkowie pododdziału „Strzały” z bandy „Uskoka”: Skorek Stanisław ps. „Piróg” i Bartnik Stanisław ps. „Góral”.

[...]

Bandyci, przesłuchani przez mało doświadczonych referentów, podali miejsce zmagazynowania broni oraz swoje „meliny”. Między innymi podali „meliny” u gospodarzy Zarzyckiego i Wolińskiego. [...] Z zeznań zaprotokołowanych i nieprotokołowanych [...] wynikało:
– że dowódca pododdziału „Strzała” w pierwszych dniach kwietnia ma odbyć spotkanie z „Uskokiem” [...];
– że „Strzała” do 1 kwietnia winien przebywać na terenie wsi Pliszczyn, gdzie posiada bunkier, o którym wie mieszkaniec tejże wsi Woliński Władysław;
– że „melina” u Zarzyckiego, zamieszkałego w kolonii Łuszczów II, jest jedną z poważniejszych, na której należy spodziewać się pobytu „Uskoka”.

[...]

Kpt. [Stanisław] Majewski doszedł do przekonania, że „Strzała” powinien znajdować się na terenie miejscowości Pliszczyn do 1 kwietnia 1949 i postanowił na terenie wspomnianej miejscowości przeprowadzić operację wojskową. [...] O świcie 1 kwietnia bandyta „Strzała” został zabity. Przy zabitym bandycie oprócz broni znaleziono notatki i kalendarzyk, w którym pod datą 2 kwietnia widniał napis „spotkanie”.

[...]

Na podstawie powyższych danych kierownictwo WUBP w Lublinie doszło do wniosku, że bandytów należy się [spodziewać] 2 kwietnia na melinie u Zarzyckiego i w związku z tym postanowiło przeprowadzić tam operację wojskową, mającą na celu ujęcie, względnie likwidację dowódcy band „Uskoka” wraz z członkami jego grupy.

[...]

Kpt. Majewski polecił grupie funkcjonariuszy MO obstawić zabudowania [...]. Wkrótce [...] w domu mieszkalnym i obok rozległy się strzały z broni automatycznej i wybuchy granatów. [...] Por. Duszyński z chor. Zarębą odbili deski z okna suteryny, wchodząc do środka. Po przeszukaniu w suterynie, udali się po trapie na parter i tam zostali śmiertelnie ranni strzałami oddanymi przez bandytów z broni maszynowej. Bandyci oddali kilka serii strzałów przez drzwi balkonowe, znajdujące się w południowej ścianie domu, po czym rzucili kilka granatów, wyskoczyli na ogród i skierowali się prosto do lasu. [...] Zarządzony za bandą pościg przy użyciu psów pozostał bez rezultatu.

Warszawa, 13 kwietnia 1949 [14]



Kpt. Zdzisław Broński „Uskok” w dzienniku:

Polska tonie w czerwonej powodzi... Istnieje przysłowie, że „tonący brzytwy się chwyta”, jakże ono obecnie pasuje do wielu Polaków! Toniemy – a nadzieja, której się chwytamy – pozostaje niestety tylko przysłowiową brzytwą.

Powiat lubartowski, 1 maja 1949 [13]



Informator Franciszek Kasperek „Janek” w doniesieniu agenturalnym do PUBP w Lubartowie:

14 maja 1949 wieczorem udałem się do Józefa Gąsiora. [...] Po upływie około godziny przyszedł Zygmunt Libera „Babinicz”, ubrany po cywilnemu, w butach z cholewami, uzbrojony w dwa pistolety [...].
Spytałem „Babinicza”, jak żyją dawni członkowie bandy „Uskoka”, na co odpowiedział mi, że dawnych jest ich tylko trzech: „Uskok”, „Babinicz” i „Wiktor”, natomiast „Sęk” [plut. Jerzy Marciniak] został zabity w okolicy Piasek, „Strzała” w Pliszczynie, a o innych – ponieważ nie doszło do spotkania – nie wiadomo, lecz wiedzą, że „Góral”, Stanisław Bartnik, został ujęty i to przez niego są te wpadki i akcje. Gdy zapytałem, gdzie się teraz melinują, powiedział, że w okolicy Piasek w powiecie Krasnystaw i na terenie działalności „Żelaznego”.

Lubartów, 16 maja 1949 [14]



Marian Wójtowicz (funkcjonariusz PUBP w Lubartowie) w raporcie:

Z polecenia szefa PUBP w Lubartowie [Lucjana Łykusa] udałem się służbowo w teren. W czasie zasadzki, na której byłem wraz z żołnierzem KBW, przyszedł „Babinicz”, Libera Zygmunt, członek bandy „Uskoka” – który został przez nas pochwycony.
Stawiał zacięty opór, wystrzelił kilkakrotnie, raniąc dwukrotnie żołnierza KBW, lecz został przeze mnie powalony na ziemię i wyrwałem mu pistolet „piętnastkę”. Chciał rozerwać granat obronny, który miał w kieszeni, lecz wykręciłem mu rękę i nie dopuściłem do tego. Gdy próbował wyrwać granat, powiedział: „Ja zginę i ciebie szlag trafi”.

Lubartów, 20 maja 1949 [14]



Informator Franciszek Kasperek „Janek” w pokwitowaniu dla PUBP:

Kwituję odbiór 20.000 zł tytułem nagrody za pracę.

Lubartów, 20 maja 1949 [14]



Ppor. Edward Taraszkiewicz „Żelazny”:

Przez całą zimę [1948/49] przebywałem w kryjówce u kapitana „Uskoka” w kolonii Dąbrówka, który przebywał tam ze swoim zastępcą „Babiniczem”. W kryjówce tej w maju 1949 zginął kapitan „Uskok”, ostatni komendant podziemnych sił zbrojnych w Lubelskiem.
Nastąpiło to na skutek tego, że zastępca kapitana, „Babinicz”, udał się do jednego ze swoich byłych ludzi z oddziału, ujawnionego drużynowego, niejakiego „Hardego” [Franciszka Kasperka, informatora „Janka”], który nasypał proszku usypiającego do jego wódki. W międzyczasie powiadomił o tym ubeków, którzy wzięli „Babinicza” żywego i to tak po cichu, że nikt tego nie wiedział. Katowano go w okrutny sposób. W końcu nie wytrzymał i zdradził miejsce pobytu kapitana, który widząc się otoczonym przez ubeków, rozerwał się przy pomocy granatu. „Babinicz” wydał ubekom również punkt mojego spotkania, które miało się odbyć 24 maja 1949 w lesie brzezicznym koło wsi Rogóźno. Pomylił się jednak o jeden dzień lub specjalnie podał dzień późniejszy. Las został otoczony przez 24 samochody KBW i UB, wspomagane przez dwa samoloty obserwacyjne, które miały za zadanie uniemożliwić nam ewentualną ucieczkę z lasu przez zboża. Z lasu tego wyszedłem jednak w przeddzień wieczorem.

Lubelskie, maj 1949 [93]



Szef WUBP w Lublinie Artur Jastrzębski w raporcie do MBP w Warszawie:

Na podstawie zeznań zatrzymanego 19 maja 1949 bandyty Libery Zygmunta ps. „Babinicz”, grupa operacyjna KBW i funkcjonariusze UB w sile 140 osób przeprowadzili operację we wsi Dąbrówka [...]. Po przybyciu na miejsce o godzinie 20.00 okrążono dwoma pierścieniami zabudowania, w których znajdował się bunkier bandy. Następnie odwody 1. i 2. przeprowadziły rewizję w zabudowaniach oraz zatrzymały domowników. Po stwierdzeniu, że bandyta „Uskok” przebywa w bunkrze, o godzinie 22.30 [...] do bunkra posłano córkę właściciela zabudowań [Irenę Dybkowską], w celu zaniesienia kawy, do której wsypano proszek na sen; następnie trzykrotnie sprawdzono przez kobietę, czy bandyta śpi, lecz za każdym razem odzywał się.
O świcie postanowiono dostać się do zablokowanego otworu bunkra, na co bandyta odpowiedział strzałami, jednocześnie zapytując: „Kto jest?”. Na odpowiedź, by się poddał, „Uskok” zaczął strzelać i rzucać granaty. O godzinie 7.00 usłyszano silną detonację [w] bunkrze. [...] Postanowiono poprzez podkopywanie z zewnątrz wysadzić ścianę zabudowania trotylem, by dostać się do wewnątrz. O godzinie 9.00 wysadzono ścianę i stwierdzono, że „Uskok” leży na ziemi bez głowy i prawej ręki, z czego wynika, że podłożył sobie granat pod głowę, popełniając samobójstwo.

Lublin, 25 maja 1949 [14]



Naczelnik Wydziału III WUBP w Warszawie w raporcie specjalnym:

Agenturze dano zadanie rozgłoszenia w terenie, że członkowie band mogą likwidować swych dowódców i dobrowolnie zgłaszać się do Urzędu Bezpieczeństwa z bronią, a wszystkie dotychczasowe przestępstwa zostaną im darowane. 29 maja o godzinie piątej rano do PUBP w Ostrołęce zgłosiło się dwóch członków bandy „Dęba”–„Babinicza” [Witolda Boruckiego], wchodzących w skład patrolu dywersyjnego „Waldemara”: Gadziński Marian ps. „Zając” i Pierzchała Zygmunt ps. „Janek” [...]. Oświadczyli, że na kilka godzin przed zgłoszeniem się, koło Białobrzegu Dolnego, zabili swego dowódcę patrolu Białaczka Henryka ps. „Waldemar”, którego wciągnęli w żyto, zabierając mu pistolet TT, automat PPS i torbę polową z dokumentami. Oświadczyli, że zastrzelili swego dowódcę, gdyż już im się naprzykrzyło chodzić w bandzie, a do UB zgłosili się, aby zaofiarować swą gotowość do współpracy.

Warszawa, 3 czerwca 1949 [67]



Z raportu szefa PUBP w Wysokim Mazowieckim do szefa WUBP w Białymstoku o dokonanym werbunku:

Zgodnie z decyzją zastępcy szefa WUBP w Białymstoku, majora Srokowskiego, [...] dokonałem werbunku Jabłońskiego Antoniego ps. „Nur”, ujawnionego łącznika komendanta „WiN” do dowódcy bandy „Huzara” [Kazimierza Kamieńskiego].

[...]

21 grudnia szef PUBP we Wrocławiu delegował pracownika IV Referatu, Witka, który zdjął sekretnie Jabłońskiego Antoniego ps. „Nur” i przywiózł go do Urzędu.
Po całodniowym przesłuchaniu, do godziny 23.00, figurant przyznał się do osobistego kontaktowania się z „Huzarem” oraz do tego, że „Huzar” proponował mu wstąpienie do bandy. Poza tym przesłuchano go szczegółowo na okoliczność punktów bandy „Huzara” i jego siatki. [...]
Następnie omówiono szereg zagadnień politycznych. [...] Nawiązałem rozmowę na temat praw i obowiązków obywatela względem państwa, na co kandydat na werbunek zapewnił, że gorliwie wypełnia obowiązki względem narodu. Wyczułem z całokształtu rozmowy, że na werbunek pójdzie, gdyż do kontaktu z „Huzarem” przyznał się bez specjalnych trudności. Wówczas zaproponowałem mu współpracę, której celem jest likwidacja bandy „Huzara”. W tym celu musi natychmiast rzucić pracę we Wrocławiu [...] i udać się na teren powiatu wysokomazowieckiego po starych punktach „Huzara”.

Wysokie Mazowieckie, 23 grudnia 1949 [34]



Ppor. cz. w. Józef Ramotowski „Rawicz” (były zastępca prezesa Obwodu WiN Łomża):

W styczniu 1950 zaczęły się na naszym terenie aresztowania akowców. Dowiedziałem się, że mi także grozi aresztowanie i w Sylwestra 1949/50 uciekłem z domu. Zostawiłem żonę z dwojgiem malutkich dzieci. Zacząłem się ukrywać na melinach. Do swojej wsi nigdy nie zaglądałem, bo było tam pełno kapusiów. Kierownikiem szkoły w Janczewie mianowano na moje miejsce szpicla, który – zamiast uczyć dzieci – chodził po zagajnikach z dubeltówką i węszył za nami.

[...]

Ukrywałem się [...]. To było gorsze niż więzienie. Ale jak się zaczęło, to nie można już było się ujawnić. Liczyliśmy, że coś się zmieni, może znów będzie wojna. I tak się wegetowało z dnia na dzień.

Powiat łomżyński, początek 1950 roku [82]



Z raportu dowództwa Grupy Operacyjnej KBW z operacji przeciwko patrolowi NZW Ildefonsa Żbikowskiego „Tygrysa”:

25 lutego [...] o godzinie 14.00 pododdziały udały się samochodami do miejscowości Trętowo, gdzie dowódcy kompanii przeprowadzili krótkie pogadanki z żołnierzami, po czym przystąpiono do działań.
[...] Grupa szturmowa kpr. Widockiego wraz z ośmioma żołnierzami i przedstawicielami WUBP udała się do meliny bandyckiej u Kołakowskiego, gdzie zauważono, że drzwi prowadzące w stajni do kryjówki bandy są zamknięte. [...] Postanowiono wypuścić ze stajni inwentarz, po czym oddać kilka serii z automatu w drzwi i przystąpić do ich wyłamania.
[...] Po czterokrotnym uderzeniu drzwi zostały wyłamane – w tym momencie posypały się ze strony bandy strzały oraz trzy granaty, które nie rozerwały się. [...] Strz. Giza wrzucił granat do kryjówki bandytów, który spowodował wybuch, po czym żołnierze wycofali się z zabudowania [...]. Wydano rozkaz podpalenia sterty [siana] [...].
Zapalone zabudowanie poczęło się walić, zmuszając bandytów do ucieczki na podwórze, gdzie jeden z bandytów krzyknął: „My giniemy za Polskę Narodową, a wy za co, komuniści!?”. [...] Bandyci, uciekając w kierunku ustępu, zostali zabici. [...] W wyniku przeprowadzonej akcji [...] zlikwidowano czterech bandytów.

26 lutego 1950 [67]



Z Raportu [PUBP w Wieluniu] o przygotowaniu realizacji likwidacji współpracowników bandy KWP:

W związku ze zlikwidowaniem bandy KWP i ujęciem kilku jej członków, [...] w trakcie śledztwa uzyskano kompromitujące materiały na osoby, które z bandą współpracowały. [...]
Likwidacja współpracowników bandy KWP jest konieczna ze względu na to, że zamieszkują oni w miejscowościach najczęściej używanych jako bazy kwaterunkowe band. Ludzie ci grasującej jeszcze wówczas bandzie chętnie udzielali kwater, wyżywienia oraz wszelkiego rodzaju informacji – na przykład o ruchach MO i UB, członkach ORMO, PZPR i ludziach wrogo ustosunkowanych do bandy. Bandyci na podstawie tych informacji niejednokrotnie mordowali kogoś ze wspomnianych wyżej osób lub byli w stanie zbiec przed ścigającymi ich grupami operacyjnymi.
Z powyższego wynika, że ludzie ci stanowią element wrogi wobec obecnego ustroju Państwa Polskiego i przez swą pomoc udzielaną bandzie spowodowali wielkie straty. [...] Konieczność likwidacji spowodowana jest również obawą, aby w tym terenie nie powstała nowa banda, dla której mogliby stanowić bazę bandycką i siatkę wywiadowczą.

Wieluń, 18 kwietnia 1950 [51]



Kierownik Referatu III PUBP w Wysokim Mazowieckim chor. T. Żukowski w meldunku do naczelnika Wydziału III WUBP w Białymstoku:

Komunikujemy, że w okresie od 1 stycznia 1950 w stosunku do rodzin bandyckich zamieszkałych na terenie powiatu wysokomazowieckiego zostały zastosowane następujące represje:
Niemyjski Lucjan ps. „Krakus”, członek bandy „Huzara”: 21 czerwca w zabudowaniach jego siostry Heleny i brata Władysława przeprowadzono szczegółową rewizję, podczas której uległy zniszczeniu ściany, piece, podłogi itp. Następnie przeprowadzono zebranie we wsi, na którym między innymi zakazano udzielenia jakiejkolwiek pomocy wyżej wymienionym. To samo zastosowano w zabudowaniach Józefa Niemyjskiego, brata „Krakusa”. Ponadto stosowane jest narzucanie kar przez MO pod rozmaitym pretekstem.

[...]

Tymiński Eugeniusz ps. „Ryś”, członek bandy „Huzara”: 21 czerwca przeprowadzono szczegółową rewizję w jego zabudowaniach, [...] ponadto na zebraniu zakazano udzielenia jakiejkolwiek pomocy rodzinie wyżej wymienionego. W rezultacie w okresie żniwnym matka „Rysia” nie mogła skorzystać z żadnej pomocy, a gdy zwróciła się do tutejszego Urzędu o udzielenie pomocy [...] przy pracach rolnych – otrzymała odpowiedź odmowną.

Wysokie Mazowieckie, 4 września 1950 [33]



Naczelnik Wydziału III WUBP w Lublinie mjr Jan Wołkow w raporcie specjalnym z likwidacji por. Mieczysława Pruszkiewicza „Kędziorka” i Waleriana Tyry „Walerka” (żołnierzy WiN operujących na południe od Lublina):

17 maja w godzinach nocnych bandyci nawiązali kontakt z naszym informatorem, ps. „Jastrząb”, który był jednym z ich najaktywniejszych współpracowników i cieszył się u bandy nieograniczonym zaufaniem.
[...] Bandyci w marcu prosili go, aby przygotował im odpowiednią melinę, [...] gdzie będą mogli się zatrzymać przez dłuższy okres. Po nawiązaniu kontaktu 17 maja, bandyci przeprowadzili z nim krótką rozmowę, wypytali jak zwykle o sytuację w terenie, czy nie ma wojska lub UB, po czym poprosili go, aby zaprowadził ich na obiecaną melinę. [...]
Po odejściu z meliny informator „Jastrząb” udał się do domu, a następnie do Kraśnika, skąd umówionym hasłem powiadomił telefonicznie Wydział III [...]. Po otrzymaniu tych danych zorganizowano Grupę Operacyjną w sile 100 ludzi KBW i 5 pracowników UB.

[...]

Dla pewności, czy bandyci znajdują się na melinie, wysłano informatora „Jastrzębia” celem sprawdzenia i wyprowadzenia meliniarza z mieszkania. Z pomocą umówionego znaku dał sygnał, że bandyci śpią w melinie. [...] Po chwili odezwały się strzały – najpierw pojedynczy z pistoletu, a następnie z automatu, w wyniku których został ranny jeden żołnierz. Grupa Operacyjna odpowiedziała na strzały krzyżowym ogniem. Bandyci zeskoczyli ze strychu i usiłowali uciec do przyległego lasu, lecz w trakcie przedzierania się bandyta „Kędziorek” został zabity w bramie, natomiast „Walerek” został ranny w obydwie nogi powyżej kolan. Widząc zbliżających się żołnierzy, chciał popełnić samobójstwo, lecz strzał był niecelny. Zmarł dopiero po czterech godzinach. Nadmienia się, że ranny bandyta „Walerek” po postrzeleniu się był nieprzytomny i nie można było go wykorzystać.
Po likwidacji bandytów została zwołana masówka we wsi Białowoda, gdzie okazano zlikwidowanych bandytów, a następnie przemówiono do zebranych – zohydzono bandyckie wyczyny, ich terror i popełnione napady. Ludności dano do zrozumienia, że Organa BP wiedzą, kto współpracował z bandytami, lecz nie będą aresztować tych ludzi, gdyż popełnili oni przestępstwa z braku świadomości politycznej, a częstokroć byli zmuszeni przechowywać bandytów i dawać im żywność pod terrorem.
Nastrój ludności był bardzo dobry, kilku gospodarzy zabrało głos. Opowiadali, jak cierpieli na skutek działających band, jak ich rabowano, terroryzowano itp.

Lublin, 19 maja 1951 [57]